forum/rpg o anime

Roy

Yndaime spojrzał przez okno.*cholera nie moge iśc on zreszta tez nei mzoe tu wrocic!*powiedizał niewdajac sie w szczegóły.

Sakura

*Ja też nie mogę...mam natarczywego faceta w domu..hehehe...zaraz mu walne no!Niech on wresazcie spier***!Kur** juz mnie wkurza!...*nagle głos się urwał.

Roy

*tylko że on tutaj nei moze przyjśc jesli przyjdzie wpadnie w pulapke!8pmyslał szybko i nie wdawał sie w szczegoły.

Sakura

*Super...to ja już nie wiem...ja tam idę...a masz skurczybyku!Może się odwali...idę!*

Roy

*sprobuje cos z tym zrobic*

Sakura

Sakura weszła do domu Roy'a...spojrzała na wszystkich.
-Gdzie Youndaime?

Roy

Chłopaki nie odpowiedzieli.Riza oparta o sciane spojrzała na nia.
- W kuchn raze z głównodowodzącm..-odpowiedziała.
Tymczasem..
Yondaime nie mógł sie ruszyc był przypary do ściany.Bradley wymeirzył mieczem w jego szyje lecz miecz nagle zrobil sie goracy Bradley rzucił go poniewaz nei mógł wytrzymac teego gorąca które pazyło jego ręke.
-Kto to zrobił!?-warknał.Odwrócil sie a czarno włosy chłopak stał opart o ściane na dłoniach miał biale rekawiczki.
-Witam głownodowodzacy......-powiedzial ze sztuczną uprzejmościa.
-Mustang...-warknał Bradley puszczajac Yondaime.

Sakura

Sakura spojrzała na drzwi prowadzące do kuchni...
-Podobno jesteś Riza ak?Hm...nawet nie słyszałaś jak ten wasz głównydowódca...eh...zresztą..nie ważne.-uśmiechnęła się szyderczo...
Dark uśmiechnął się.-Sakurka^^
-Cześć debilu=="
-^^ja tez cię kocham^^
-=="

Roy

Bradley walnał Roy'a.
-Durniu nigdy nie ogrzewaj mojego miecza!-warknał .Uderzenie mial tak silne ze Roy polecial na drzwi od kuchni które wypadły i on walnał o sciane w przedpokoju.Lecz wstał.
-A ty nigdy nie uderzaj mnie i sp*** od moich znajomych!-warknał Roy wycierajac rekawem kurtki krew z twarzy.Bradley znowu go walnał i teraz Roy wpadł do dużego pokoju.Lecz tym razem nic mu sie nei stało.Riza spojrzała na niego.
-Pulkwnik...-mrukneła.Bradley zapominajac o Rizie wbiegł do pooju i pedził na niego.Roy pod skoczył bo ten rzucił w niego mieczem.

Sakura

Dark szybko sie usunął stanął koło rizy tak samo jak Sakura.
-To ich walka więc się nie wtrącajmy...narazie xD

Roy

Riza patrzyła to na jednego to na drugiego.Lecz Bradley znowu go walnał.Roy walnał w niego ogniem lecz w głowa go bolała bo Bradley mial niesamowicie potęzne uderzenia a on dostał w głowe.Bradley znowu go walnał w głowe i ten ledwo utrzymał równowage.Bradley próbował walnąć go mieczem lecz ten złapał miecz w polowie.

Sakura

*I po co ja cię uderzyłam w głowę?=="*Sakura trochę miała w tym swojej sprawki.

Roy

Roy walnął Bradleya ekhem praktycznie to mozna powiedziec że zmiażdzył mu nos xD.Bradley coś warknał i przycisnał go do ściany.Wbil miecz w jego ramie.
Czy az tak bardzo mnie nienawidzisz Mustang ze chcesz zginac?-powiedzial Bradley.
-Zamknij sie homunkulusie jeden!-warknał Roy.Bradley jeszcze głebiej wbił miecz ze jeszcze wiecej krwi oleciało i sprawilo wiekszy bol.
-No no jaka odwaga żeby tak sie do mnei odzywać i to jeszcze kiedy moge cie zabic.......
-Nie obchodzi mnei co zrobisz ze mną ale mam juz cie dosyć przez ciebie zginał Hughes.......-warknał Roy lecz Bradley jeszcze mocniej wbił miecz.

Sakura

Sakura spojrzała na Roy'a...*Cholera..trzymaj się...pamiętaj tchórz umieraj tysiąc razy a bohater tylko raz...co ja mówię?!Pamiętaj o swoim przyjacielu!*

Roy

Lewą ręką walnał oy'a ale tez z ogrmna siłą a do tegojeszcze miecz wbijal głębiej.Riza patrzyła na Roy'a.*Pulkowniku nie możesz umrzeć!Obiecalam sobie ze będe cie chronić tylo dla ceibie jestem w armi*pomyslala ale tylko w sobie nie przekazywała tej mysli.
-Mustang byłes glupcem takim samym głupcem jak Hughes!Pojawiłes sie tutaj żeby chronic ich lecz ty zgineisz tak samo jak ten durny Hughes!-powiedział Bradley.
-Ty jesteś durny!!-warknał Roy lecz Bradley niewiadomo z kąd wział drugi miecz i wyceował w jego szyje.
-Tak oto zginie pułkowni Mustang!-powiedział szyderczo.Lecz Riza teraz nie wytrzymała i strzeliła w lewą reke Bradleya w której był drugi meicz wycelwoany w szyje Mustang'a a miecz wedy wylecia.
-Hawkeye!Ty durna kobieto zgineisz zaraz po nim!!-warknał Bradley.
-Nie pozwole ci........-powiedział Roy i mimo bólu walnał Bradley'a poczym uzył gonia a ten zaczał sie palic.