forum/rpg o anime

Sakura

-Roy nie!-dziewczyna stanowczo zaprzeczała Bradleyemu...-Zamknij się obrzydliwy gadzie!Roy nie słuchaj go!

Roy

-Roy jestes taki jak my!!Przypomnij sobie Ishlbailczyków i Rockbelów!Jestes taki jak my!!A na dodatek oni zginą!-powiedział Bradley.Roy nagle przypmniał sobie coś.
-Masz racje .......-mruknał i zaczął isc w kierunku Bradleya mial starch w oczach lecz szedł.

Sakura

-Roy przestań!Nie słuchaj go!Nie jestes taki sam jak oni!

Roy

-Gdybys znała prawde wiedziala byś że on taki jest!!Ty nawet go nei znasz!!-krzykneła sekretarka.
-Sloth nei wtrącaj sie!-powiedział Bradley.Roy zatrzymał sie.
-Kolejny Homunkulus no nie!!A ty puszczaj ich!!!!!!!-krzyknał Roy.
-Mustang pamietasz?Rodzciców tej małej Winri?tej która plącze sie kolo pełometalowego?-syknał Bradley.

Sakura

-Roy...nie słuchaj go...-szepnęła...

Roy

Huhes jako duch pojawił sie przed nim i potrzasnał nim.
-Przestań!!To było keidys i nei zapominaj że to byl rozkaz!!Nie mogłes nic zrobic!!Roy!!-krzyknal duch Hughesa potrzasajac nim.Bradley złapał ducha.
-Znikaj!!albo znikniesz nawet jako duch!!-krzyknał Bradley lecz popelnił bląd zamiast strachu pojawiła sie wściekłosc w oczach Roya.Złapał jakas czaszke która ezała na biurku i narysowal na swojej dłni krag przemiany.
-Zgineisz!!!!!!!!!!!!!!-wrzasnał.
-Znów chcesz zabijac?-syknał Bradley.

Sakura

Dziewczyna stanęła pod ścianą...~Co jest?!~

Roy

-Roy dalej!-krzyknał duch Hughesa.
-Mustang znowu chcesz splamic sie krwia............-syknał Badley.
-Pride!-krzykneła Sloth.
-Uciekaj!-warkna Bradley a ta posluchała neichetnie.Roy nacisnał na czaszke dotknał kregu a swojej dłoni i nagle Bradley zaczał płonac na ziemi pjawiła sie czerwona plama Roy jescze raz zrobił to samo lama spłoneła.Roy upadl na ziemie .Duch Hugehsa znikł.

Sakura

-Roy!-dziewczyna podbiegła do niego.

Roy

Był prztony ale nie miał sily wstać.
-I nadal nie wiemy a ja znowu zabiłem............-powiedział cicho.

Sakura

-Eh...żebyś wiedział...każdy kto jest wychowywany na ninję...ma na swoim koncie ponad 1000 ofiar...

Roy

-To jest nic mi nei chodzi o takie ofiary o takich nie wspominam chociarz takie były lecz zgineli tez niewinni nawet małe dzieci dopiero co urodzone a do tego nasi ........i wszystko to moja robota.....

Sakura

-Nie licznmy ilu kto zabil...Czuję moc Itachiego...Ale odpocznij...-położyła jego glowe na swoich kolanach.

Roy

-Tylko dzieki....dzieki hughesowi udało mi sie akto z pewnoscia bym zginął nie wiem jak ale......ale on pojawił sie tu jako duch.....-mruknał.

Sakura

-<uśmiech>Duchy są...hm...smutne ale i tak zawsze roześmiane...wiesz o co mi chodzi?